Brand&Sales Manager w firmie Marilyn, od dziecka marzyła o świecie mody.

ANNA JAŚKIEWICZ Na podbój luksusowego świata!

Brian Tracy, trener z dziedziny rozwoju osobistego i psychologii sukcesu radzi, aby w poszukiwaniu swojej ścieżki kariery zawodowej cofnąć się aż do czasów dzieciństwa. Co nas wtedy fascynowało, co najbardziej lubiliśmy robić? Odpowiedź na to pytanie może pomóc nam określić, z czym powinniśmy związać swoje życie zawodowe w dorosłym już życiu. Anna Jaśkiewicz, Brand&Sales Manager w firmie Marilyn, od dziecka marzyła o staniu się częścią świata “Wielkiej Mody” (ang. High Fashion). Postanowiła spełniać swoje marzenia, a teraz co chwila gości na paryskich targach mody i jest w stałym kontakcie z Patrycją Gucci.

 

Weronika Chodorek: Na czym polega Pani praca w firmie Marilyn?

Anna Jaśkiewicz: W tym momencie tak naprawdę na trzech różnych aktywnościach. Pierwszą z nich jest eksport. Mam pod sobą klientów z Europy Zachodniej, Australii, Ameryki Północnej i Południowej. Ta część mojej pracy jest bezpośrednio związana z kierunkiem studiów, jaki ukończyłam, czyli z międzynarodowymi stosunkami gospodarczymi i handlem zagranicznym.

 

WCh: A więc jest Pani odpowiedzialna za pozyskiwanie nowych klientów?

AJ: Za pozyskiwanie i stałą opiekę nad nimi. Z przyjemnością obserwuję, jak z roku na rok ich liczba stale rośnie. Druga aktywność to w zasadzie cały PR związany z marką Marilyn. To bardzo szeroki dział.

 

WCh: Oba są bardzo szerokie, a przecież jest jeszcze trzeci!

AJ: Zadania związane z promowaniem marki, które spoczywają na mnie w związku z odpowiedzialnością za dział PR, należą do jednych z moich ulubionych. Prowadzę kanały social media, profile na facebook'u i Instagramie. Jestem również odpowiedzialna za to, aby nasza marka brała udział w różnego rodzaju pokazach mody. Kontaktuję się z projektantami i co jest bardzo miłe, oni coraz częścią kontaktują się ze mną. To bardzo dobry sygnał, że firma zyskuje na popularności, jest rozpoznawalna i projektantom zależy na tym, aby mieć nas w swoim portfolio. Jestem cały czas w kontakcie z Patrycją Gucci, która zaprojektowała dla nas renomowaną kolekcję - w tym roku już trzeci raz pojawi się w naszej ofercie. Świat imprez, fashion week'ów i modowych eventów to coś, co uwielbiam, ponieważ wiąże się z moją największą pasją – modą.

 

WCh: Mając już tyle obowiązków, naprawdę jest jeszcze coś, za co jest Pani odpowiedzialna?

AJ: Tak! Moja trzecia, już ostatnia aktywność, to rozwój sieci franczyzowej marki. Mam pod sobą wszystkie punkty franczyzowe z całej Polski. Co więcej, w tym momencie uruchamiamy również trzy nowe punkty w Turcji. Nie ukrywam, że wymaga to dużo skupienia i pracy więcej niż osiem godzin dziennie.

 

WCh: Mimo wszystko udaje się to wszystko pogodzić, a do tego wyraźnie widać, że sprawia to Pani ogromną radość!

AJ: Zgadza się! Poznaję mnóstwo ciekawych ludzi, dużo podróżuję. Ciągle jestem w Warszawie, regularnie jeżdżę na targi do Paryża. Mam także nadzieję, że wkrótce uruchomimy kilka kolejnych kierunków, jeśli chodzi o targi modowe. Marzę, że gdy w naszej ofercie pojawią się już stroje kąpielowe, pojedziemy na Florydę. Chciałabym także podbić Włochy oraz cały Bliski Wschód, który jest w tym momencie bardzo cennym i porządanym kierunkiem.

 

WCh: Wydawało mi się, że Marilyn to polska firma, ale widząc jej zasięg, już wcale nie jestem tego taka pewna...

AJ: A jednak! Jesteśmy na rynku już ponad 20 lat. Nasza siedziba mieści się w Łodzi, a oddział produkcyjny, zatrudniający ponad 200 osób i działający niemal bez przerwy, w Konstantynowie.

 

WCh: Dostając tę pracę, od razu objęła Pani tak wysokie stanowisko?

AJ: Zaczynałam od niższych szczebli. Praca w firmie Marilyn to moja ścieżka kariery, którą sama sobie utorowałam. Zaczęłam cztery lata temu od stanowiska, na którym byłam odpowiedzialna za kontakt z firmami, które produkują bieliznę. Wtedy jeszcze nie mieliśmy jej w swojej ofercie, a w naszych sklepach bielizna to coś, co bardzo dobrze łączy się z asortymentem pończoszniczym. Ja miałam być osobą odpowiedzialną za wybór kolekcji i kontakt z markami. Z czasem trafiłam tu, gdzie jestem teraz. Obecnie moje stanowisko główne to Brand&Sales Manager – podejrzewam, że aktywności związanej z działem franczyzowym firmy, już nie pomieściłabym w tym tytule (śmiech).

 

anna jaśkiewicz łódź

 

WCh: Co było wcześniej? Studia, może jakaś inna praca?

AJ: W czasie studiów pracowałam w Stowarzyszeniu Inicjatyw Studenckich, byłam odpowiedzialna za kontakt z uczelniami i wydziałami, promowałam przewodnik “Łódź Akademicka”. Z perspektywy czasu oceniam to jako niezwykle cenne doświadczenie. Polubiłam sprzedaż i odkryłam, że posiadam cechy, które sprawiają, że przychodzi mi ona z łatwością. Poczułam, że jestem w tym dobra i jest to kierunek, w którym mogę iść. Do tego, aby podjąć się dodatkowej pracy, namówił mnie mój chłopak. Ja z natury jestem strasznie leniwa.

 

WCh: Po tym wszystkim co usłyszałam, ciężko mi w to uwierzyć!

 

AJ: Niestety to prawda. Na szczęście jestem także ambitna i lubię podejmować nowe wyzwania.

WCh: Gdy powróci Pani myślami do samych początków, do wyboru kierunków studiów - czy miała Pani jasno określony cel? Czy decyzję o tym, jaki kierunek wybrać, podejmowała Pani ze świadomością, że to właśnie to?

 

AJ: Absolutnie nie! Wiedziałam tylko, że chciałabym robić coś, co po pierwsze - przynosi duże zyski, a po drugie - jest związane z modą. Modą pasjonuję się od dziecka, od zawsze chciałam poznać od środka świat pokazów i High Fashion. Wybrałam międzynarodowe stosunki gospodarcze z myślą, że ten kierunek na pewno mi się w życiu przyda i zdobytą w trakcie tych studiów wiedzę będę mogła wykorzystać na wielu płaszczyznach.

 

WCh: I jak widać, nie pomyliła się Pani.

AJ: Tak naprawdę dopiero od czwartego roku studiów zaczęłam być z nich naprawdę zadowolona, ponieważ materiał we wcześniejszych semestrach obejmował głównie powtórkę wiedzy z liceum. Pracę magisterską pisałam o budowaniu wizerunku marek luksusowych na podstawie Louis Vuitton, Dolce&Gabbana i Roberto Cavalli, co było ewenementem, ponieważ większość osób z mojej grupy ukierunkowało się na zagadnienia czysto ekonomiczne. Dzięki temu, pisanie pracy magisterskiej było dla mnie czystą przyjemnością.

 

WCh: Gdzie widzi Pani siebie za pięć lat?

AJ: W Miami sączącą szampana! (śmiech)

 

WCh: Tu chyba faktycznie daje o sobie znać to lenistwo, o którym Pani wspominała! (śmiech) Ostatnio usłyszałam gdzieś stwierdzenie, że osoby leniwe są świetnymi pracownikami, ponieważ robią wszystko, żeby w jak najszybszym czasie skończyć swoją pracę i mieć spokój. Jeśli ta teoria jest prawdziwa, szampan w Miami to całkiem prawdopodobny scenariusz!

AJ: Tak naprawdzę za pięć lat widzę siebie jako kobietę sukcesu, być może na stanowisku kierowniczym. Ale przede wszystkim nadal chcę łączyć zawód ze swoją pasją, czyli modą, ponieważ dzięki temu mogę być naprawdę spełniona i zadowolona z siebie.

 

WCh: Skąd czerpie Pani motywację?

AJ: Dokładnie wiem, co chciałabym osiągnąć i co sprawia mi radość. Jeżeli sobie coś postanowię, to idę jak burza, odhaczając po drodze cele, które już udało mi się zrealizować. Uwielbiam luksus, więc aby być częścią tego świata, muszę podejmować kroki, żeby móc sobie na niego pozwolić. Lubię mieć świadomość, że sama sobie wszystko zawdzięczam. To jest dla mnie naturalna motywacja.

 

WCh: Czy na swoim przykładzie powiedziałaby Pani młodym ludziom, którzy swój kierunek studiów wybierają bez stuprocentowego przekonania, że wcale nie muszą się w związku z tym martwic o swoją przyszłość?

AJ: Jak najbardziej! Ja też nie wiedziałam, kim chcę zostać w przyszłości, znałam tylko płaszczyzny, w których chciałabym się rozwijać. Myślę, że studia to jeszcze okres na decyzje, na zdobywanie wielu doświadczeń i na ich podstawie ukierunkowywanie się na swój przyszły zawód. Zawsze byłam optymistką.

 

WCh: To pomaga?

AJ: Oczywiście, takie podejście generuje pozytywne sytuacje. Osoby, które są pesymistami, bardzo dużo na tym tracą. Nie można zamartwiać się tym, że nie wiemy, co chcemy w życiu robić, tylko doświadczając różnych rzeczy, musimy pomóc sobie w odnalezieniu własnej drogi. Dlatego staże, parktyki, czy działalność w kołach studenckich, to świetne okazje, żeby wypróbować, czy chce się pracować w korporacj, czy w wolnym zawodzie i tak dalej. Są oczywiście wyjątki - niektórzy wiedzą od dziecka, że chcą być lekarzem czy prawnikiem. Większość jednak jest wystawiana na próby. To, że optymizm pomaga, dobrze widać chociażby na przykładzie z moim prawem jazdy. Wszyscy mi mówili, że mam szykować się na niepowodzenia, a ja postanowiam pójść i zdać za pierwszym razem. I zdałam! Proszę bardzo, ile zależy od samego podejścia!